Kiedy ostatnio rozmawiałam z Olgą Kozierowską mentorką, dziennikarką, twórczynią ogólnopolskiej organizacji Sukces Pisany Szminką właśnie wychodziła z kryzysu. To była trudna sprawa, zwłaszcza, że dotyczyła bliskiej i zaufanej osoby. Powiedziała mi wtedy, że ten kryzys to jest dla niej ważna życiowa lekcja, i choć bolesna, wie, że wyjdzie z niego jeszcze silniejsza.
"Życie jest jak wykres EKG. Raz jesteśmy nad kreską, raz pod nią. Kiedy wychodzimy na prostą? Jeżeli nadal macie w głowie wyobrażenie wykresu EKG, to nietrudno się domyślić, że wtedy, gdy jest już za późno" – tak właśnie pisze w swojej książce Olga i zapewnia, że z kryzysami można się zaprzyjaźnić.
Mój przyjaciel kryzys to książka o tym, jak zaakceptować pojawiające się problemy, pokonać je, a nawet przekuć w sukcesy i iść dalej z wiarą we własne możliwości.
Olga Kozierowska przedstawia w książce 19 autentycznych historii kobiet, które nie poddały się przeciwnościom. W niesprzyjających okolicznościach, wbrew lękom, słabościom i negatywnym przekonaniom podjęły wyzwanie i zmierzyły się z rzeczywistością. Ich historie intrygują i zmuszają do zastanowienia się nad sobą i swoimi problemami, spojrzenia na życie z innej perspektywy. Autorka wzbogaciła je praktyczną wiedzą i wskazówkami, które krok po kroku pokazują, jaki sposób myślenia i działania sprzyja oswojeniu sytuacji kryzysowej, a także jak pokonać strach, uwierzyć we własne możliwości i szukać konstruktywnego rozwiązania.
Nie ulega wątpliwości, że tak jak w życiu bohaterek książki, kryzysy będą się pojawiać – egzystencjalne, rozwojowe, osobiste, zawodowe, biznesowe i emocjonalne – tak warto nauczyć się funkcjonować na niepewnym, sinusoidalnym, gruncie – przekonuje autorka – bo tak mniej więcej wygląda życie każdego z nas. Różnić się może tylko rozpiętością wykresu. Banał? Być może, ale i codzienna lekcja, którą dostajemy od życia. Uczy nas ona pewnej cennej prawdy – że to od nas, od naszych wyborów, nastawienia, emocji i umiejętności przechodzenia z jednego kryzysu w kolejny, będzie zależało to, jak sobie z tym wszystkim poradzimy. Czy poddamy się, staniemy w miejscu narzekając na los, który innym tyle daje, a nam, wiadomo, tylko wiatr w oczy? A może z podniesionym czołem staniemy twarzą w twarz z kryzysem i powiemy sobie – Spokojnie, dasz radę. I ta właśnie myśl zostaje z czytelnikiem po skończeniu lektury, a z nią głębokie przekonanie, że nie ma takiego dna, od którego nie można się odbić. Silnie motywujące.